Lumberseksualny, czyli drwal?
Facet lumberseksualny uderzył w nas jednocześnie z wielu stron. Zewsząd docierają artykuły przybliżające nowy trend, a portale społecznościowe raz po raz podsuwają nam zdjęcia dawno nie widzianych znajomych, którzy nagle zapuścili brodę i zaczęli ubierać się we flanelowe koszule. Faktem jest, że nowości modowe docierają do nas z pewnym opóźnieniem. Dzieje się tak dlatego, że nie do końca jesteśmy otwarci na modę, a do nowinek podchodzimy z pewną rezerwą i nieśmiałością. Mam jednak wrażenie, że lumbersexual został przyjęty z większym entuzjazmem, niż wcześniej promowany metroseksualizm.
Nie będziemy opisywać kim jest facet metroseksualny, doskonale znamy to pojęcie. Przybliżymy jednak, czym poza kraciastą koszulą jest według nas facet lumberseksualny. Spolszczenie samej nazwy nie do końca oddaje jej znaczenie. Nie chodzi tutaj bowiem tylko o seksualność, czy płeć. W języku angielskim słowo sexual (przejęte z łaciny w XIV wieku) ma nieco szersze znaczenie, obejmujące także aspekty psychiczne, społeczne i kulturowe.
Nowy „gatunek” przedstawia model faceta, którego niestety brakowało w ciągu ostatnich lat w popkulturze. Jest to zarośnięty survivalowiec, nosi luźne jeansy, kraciastą lub jeansową koszulę, luźny podkoszulek, wygodny, wełniany sweter, włóczkowe czapki lub bejsbolówki, czyli wszystko to o czym marzyliśmy, a czego nie mieliśmy odwagi wcześniej założyć. Uwaga! Zarośnięty to nie to samo co „zaniedbany” – pielęgnowana starannie broda nie rośnie na dziko, a fryzura jest skrupulatnie przystrzyżona, pod jeansami nie natkniemy się na stare, sprane bokserki. W szafie faceta lumber gości dobrej jakości bielizna i kosz niezbędnych kosmetyków. Mężczyzna lumberseksualny wydaje się zadawać pytanie, czy czujemy się komfortowo spędzając cały dzień w zapiętej pod szyję koszuli i spodniach wpijających się w krocze, o rurkach nawet nie wspominając – kto was na to namówił?!
Wreszcie chłopaki zainteresowały się pielęgnacją. Dobry ten brodaty trend. Nie podążam za modą, ale bardzo dbam o swój zarost. Czasem nie jest łatwo utrzymać go w ryzach, dlatego radzę kupić dobre żyletki, porządny trymer (ja mam akurat Panasonic), zainwestować w dobre kosmetyki (krem nawilżający, mydło do wyrabiania piany to podstawa). To nie jest takie trudne, trzeba tylko chcieć a nie sprawę olewać i wyglądać jak jaskiniowiec.